Była premier Ukrainy Julia Tymoszenko, która w poniedziałek po raz kolejny przyjechała na przesłuchanie do kijowskiej prokuratury, zapowiedziała, że nie zważając na represje wobec opozycji nie opuści kraju.
- Nie będę chować się w szpitalach i nie ucieknę za granicę - oświadczyła przed siedzibą prokuratury, gdzie zgromadziło się po południu około 500 jej zwolenników. "Precz z władzami!", "Ręce precz od Julii - córki Ukrainy! - wykrzykiwali zebrani. Tymoszenko jest przesłuchiwana przez prokuraturę w związku z wszczętym postępowaniem o niezgodne z prawem wykorzystanie przez jej rząd w 2009 roku środków ze sprzedaży przez Ukrainę kwot emisyjnych dwutlenku węgla.
Niektórzy eksperci i politycy nie wykluczają, iż była premier może zostać nawet aresztowana. Ona sama uważa, że postępowanie prokuratury to wyraz walki z opozycją. Obserwatorzy podkreślają, że Tymoszenko, główna konkurentka obecnego prezydenta Wiktora Janukowycza w wyborach prezydenckich na początku roku, nadal jest niewygodna dla Partii Regionów szefa państwa.
W Kijowie pojawiają się spekulacje, że prezydent może rozpisać nowe wybory parlamentarne, do których doszłoby wiosną przyszłego roku. Blok Julii Tymoszenko, największe opozycyjne ugrupowanie w ukraińskim parlamencie, mógłby zająć w tych wyborach wysokie miejsce, a sama była premier uzyskać mandat i immunitet parlamentarny, którego obecnie nie ma.
zew