- Czasy prawdy już się skończyły. Nowa ustawa jest nie do zaakceptowania. Węgry muszą się wytłumaczyć, a Komisja Europejska musi przedsięwziąć działania - oświadczył w czwartek Verhofstadt, były premier Belgii, w komunikacie prasowym. - Węgry zaraz obejmą swoją pierwszą prezydencję w UE. Nie tylko muszą zaakceptować wszystkie demokratyczne standardy wspólnie przez nas podzielane, ale także muszą ich bronić. Wśród nich jest także wolność informacji i prasy - dodał. Verhofstadt podkreślił, że ustawa "łamie wszelkie unijne standardy".
Tego zdania nie podziela na razie Komisja Europejska, która w środę odmówiła komentarzy na temat ustawy, twierdząc, że na razie ocenia, czy powinna zareagować. Jej rzecznik zadeklarował jednocześnie, że "Komisja przywiązuje ogromną wagę do wolności prasy oraz pluralizmu mediów i uważnie śledzi sprawę".
Niemniej krytyczne uwagi Verhofstadta nie są odosobnione. Wcześniej Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) uznała ustawę za zagrożenie dla wolności prasy. Zdaniem OBWE jest groźba uciszenia krytycznych mediów oraz debaty publicznej w kraju. Także rząd Niemiec wskazywał, że na Węgrzech, jako kraju obejmującym od 1 stycznia unijne przewodnictwo, ciąży "szczególna odpowiedzialność" za wizerunek UE jako całości.
Chodzi o ustawę przyjętą przez parlament Węgier we wtorek. Powołuje ona Radę ds. Mediów, której członków będzie wybierać parlament, a szefa powoływać premier. Rada będzie mogła wymierzać mediom dotkliwe kary za publikacje, które m.in. "nie są zrównoważone politycznie".pap, ps