- Przecież konstytucja Brazylii uważa za szczególnie poważne przestępstwa terrorystyczne akcje zbrojnych grup, cywilnych bądź militarnych, przeciwko porządkowi konstytucyjnemu i demokratycznemu państwu. Co więcej, minister podał w wątpliwość poszanowanie przez nasze prawo karne podstawowych zasad cywilizacji prawa. Powtarzam z całą mocą, że nawet w latach najbardziej krwawego terroryzmu, ustawodawstwo włoskie w pełni respektowało gwarancje praw jednostki - oświadczył prezydent Giorgio Napolitano. Przypomniał również stanowisko Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, według którego postępowanie, jakie wytoczono Battistiemu we Włoszech, "przebiegło z rygorystycznym przestrzeganiem zasad sprawiedliwego procesu".
Zdaniem Napolitano "przyznanie statusu uchodźcy politycznego Battistiemu kłóci się z międzynarodowymi konwencjami, które określają warunki przyznania tego statusu i zakłada nie do przyjęcia negatywną ocenę włoskiego porządku konstytucyjnego i prawnego". Włoski prezydent wyraził również zdumienie, że decyzja ta zapadła w Brazylii, "kraju, który dobrze poznał w niedawnych latach, co to znaczy dyktatura i cierpiał z powodu negacji wszelkiej wolności". Przypomniał, że wielu przedstawicieli tamtejszej opozycji znalazło wówczas schronienie we Włoszech. - Nie można stawiać na równi terrorystów, którzy splamili się najcięższymi przestępstwami przeciwko pojedynczym obywatelom i przeciwko demokratycznemu państwu z tymi, którzy w całkiem odmiennych okolicznościach słusznie walczyli z dyktaturą. Nie do przyjęcia jest, by zbrodnie, jak te, których dopuścił się Battisti, zostały zapomniane lub - gorzej jeszcze - odpuszczone z uwagi na ich nieokreśloną i nieistniejącą naturę polityczną - podsumował prezydent Napolitano. Dodał, że decyzja brazylijskiego prezydenta wywołała we Włoszech "głębokie emocje i falę oburzenia ze strony wszystkich sił politycznych".
PAP, arb