Jeden z regionalnych liderów liberałów nazwał nawet wicekanclerza "kulą u nogi". W ciągu roku, od kiedy Partia Wolnych Demokratów weszła do rządu Niemiec w koalicji chadekami, jej notowania spadły o 10 punktów procentowych. Według sondaży poparcie dla FDP nie przekracza obecnie 5-procentowego progu wyborczego. - To nie sondaże są kryterium określającym nasze przekonania - powiedział Westerwelle, który w rządzie Niemiec jest ministrem spraw zagranicznych. - Należy raczej kierować się tym, co jest dobre dla kraju. Kto chce rządzić, musi ponosić odpowiedzialność - dodał.
- Dziś Niemcom wiedzie się lepiej niż przed wyborami parlamentarnymi w 2009 r. i mamy w tym swój udział - ocenił Westerwelle. - Idziemy we właściwym kierunku - dodał. Odrzucił też zarzuty opozycji, jakoby liberalna FDP dbała wyłącznie o korzyści popierających ją grup interesu. - Jesteśmy ugrupowaniem całego narodu - przekonywał Westerwelle. Zagrzewał również liberałów do walki w wyborach regionalnych, które odbędą się w tym roku w siedmiu krajach związkowych Niemiec. - Będziemy walczyć, bo Niemcy zasługują na więcej niż rządy lewicy - powiedział.
Sondaże jednak wskazują, że FDP może ponieść w tych wyborach druzgocącą klęskę; w Badenii-Wirtembergii oraz Nadrenii-Palatynacie notowania liberałów są na razie na granicy progu wyborczego. Porażka FDP w regionach osłabi zaś jeszcze bardziej pozycję federalnego, chadecko-liberalnego rządu Angeli Merkel w drugiej izbie parlamentu Niemiec, Bundesracie, gdzie zasiadają przedstawiciele rządów krajów związkowych.
pap, ps