Clooney powiedział, że stara się wykorzystać swą sławę i status gwiazdora, by przyciągnąć uwagę polityków i mediów do zagrożeń, jakie wiążą się z aspiracjami sudańskiego południa. Zdaniem słynnego aktora, który od lat działa na rzecz zagwarantowania pokoju temu targanemu wojnami i aktami terroru afrykańskiemu krajowi, ryzyko, że na granicy skonfliktowanych regionów mogą lada moment wybuchnąć kolejne konflikty jest ogromne. - Moim zadaniem jest starać się, aby uwaga mediów była na tym stale skoncentrowana - powiedział Clooney odnosząc się do sytuacji w Sudanie. Wcześniej aktor spotkał sie dwukrotnie z prezydentem USA Barackiem Obamą, by zwrócić jego uwagę na napięcia w tym kraju. Jego wysiłki sprawiły też, że na głosowaniu w Sudanie skupiła się uwaga dziennikarzy z sieci telewizyjnych NBC i CNN oraz amerykańskiego tygodnika Newsweek.
Od 2005 r. zamieszkany przez ok. 8,5 mln ludzi południowy Sudan ze stolicą w Dżubie ma autonomię polityczną, a jego prezydentem jest pełniący jednocześnie urząd wiceprezydenta Sudanu 60-letni Salva Kiir Mayardit. Od dawna popiera on oderwanie się południa od północy.
Nad przebiegiem referendum czuwać będzie m.in. ponad 100 obserwatorów i ekspertów z UE, a także drugie tyle z Centrum Cartera. Będzie wśród nich były prezydent USA Jimmy Carter, były sekretarz generalny ONZ Kofi Annan, a także Clooney oraz senator John Kerry. Swoich obserwatorów wyślą także inwestujące w sudański sektor naftowy Chiny.
PAP, arb