Pojawienie się demonstracji antyislamskiej EDL w Kanadzie jest sporym problemem w kraju, gdzie wielokulturowość jest oficjalną polityką państwa. Trudno EDL określić jako organizację rasistowską, gdyż nie zrzesza ona wyłącznie białych agresywnych mężczyzn i ma członków z różnych grup narodowościowych. Obecnie, jak mówił cytowany przez "The National Post" profesor Matthew Goodwin z University of Nottingham, EDL stara się stworzyć międzynarodowe kontakty z prawicowymi partiami w Europie i Ameryce, organizacjami żydowskimi czy w ramach International Civil Liberties Alliance, siecią promującą prawa obywatelskie, wolność wypowiedzi i świeckość.
W Kanadzie nie zdarzają się antyislamskie demonstracje, niemniej problemy z ortodoksyjnymi muzułmanami nie są temu krajowi obce. W październiku Sąd Apelacyjny Ontario wydał wyrok w sprawie zasłaniania przez kobiety twarzy w sądzie. Uznał, że sądy każdorazowo będą musiały wziąć pod uwagę prawo do wolności wyznania oraz prawo do uczciwego procesu. Jeśli zasłanianie przez zeznającą kobietę twarzy miałoby naruszyć prawa stron procesu, sąd będzie mógł nakazać zdjęcie zasłony. Są też problemy z islamskimi ekstremistami. Przed piątkiem, w który przypadało Boże Narodzenie obchodzone według kalendarza juliańskiego, w świątyniach koptyjskich wzmocniono ochronę. Miało to związek z obawami kanadyjskiej policji, że islamscy ekstremiści mogą próbować podobnych ataków jak te, do których ostatnio doszło w Egipcie. W Kanadzie mieszka jedna z największych koptyjskich wspólnot. W samym Toronto i pobliskich miejscowościach jest ponad 20 koptyjskich kościołów. W grudniu Canadian Press doniosła, że na jednej ze stron internetowych powiązanych z Al-Kaidą podano nazwiska, zdjęcia, adresy i numery telefonów liderów społeczności koptyjskiej w Kanadzie.
PAP, arb