W czasie uroczystości żałobnej w Tucson w stanie Arizona upamiętniającej ofiary masakry w tym mieście, prezydent USA Barack Obama wezwał Amerykanów do stonowania politycznych sporów i poszukiwania tego, co ich łączy.
W półgodzinnym przemówieniu transmitowanym przez wszystkie krajowe sieci telewizyjne prezydent nawiązał do spekulacji na temat motywów sprawcy masakry, 22-letniego Jareda Loughnera. Odniósł się też do zarzutów pod adresem prawicy, oskarżanej o to, że jej jątrząca retoryka stworzyła atmosferę, która przyczyniła się do ataku na demokratyczną kongresmankę Gabrielle Giffords. Obama zdystansował się od tych oskarżeń, podkreślając, że "nikt nie może wiedzieć na pewno, co mogło przeszkodzić tym strzałom, albo jakie myśli mogły się błąkać w umyśle tego człowieka".
Prezydent zaapelował, by tragedia w Tucson nie stała się powodem pogłębienia politycznej polaryzacji kraju. - Nie możemy używać tej tragedii jako jeszcze jednej okazji do zwracania się nawzajem przeciwko sobie. Kiedy dyskutujemy o tym, róbmy to z dozą pokory. Zamiast pokazywać palcem i szukać winnych, skorzystajmy z okazji, by rozszerzyć naszą moralną wyobraźnię, by uważniej słuchać się nawzajem, by przypomnieć sobie o tym jak nasze marzenia są ze sobą związane - powiedział. - W czasie, gdy nasz dyskurs jest tak ostro spolaryzowany, jest ważne, byśmy zatrzymali się na moment i dopilnowali, żeby rozmawiać ze sobą w sposób, który uzdrawia, a nie rani - dodał.
PAP, arb