Działacz nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi, współpracownik "Gazety Wyborczej" Andrzej Poczobut nie wrócił z przesłuchania w KGB, gdzie zabrano go w środę wieczorem - powiadomiła jego żona Aksana. Aksana przekazała, nikt nie dzwonił do niej z KGB z wyjaśnieniami, a oba telefony komórkowe Poczobuta są wyłączone.
Działacz ZPB został zabrany na przesłuchanie 12 stycznia wieczorem po rewizji w jego mieszkaniu w Grodnie, która trwała 3,5 godziny. Poczobut był zatrzymany w wieczór wyborczy w Mińsku po demonstracji 19 grudnia. Sąd nie wydał jednak wyroku w jego sprawie, a dziennikarza zwolniono.
8 stycznia Poczobuta zatrzymała go milicja i zawiozła do KGB, gdzie wręczono mu ostrzeżenie o możliwości pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej. W trakcie rozmowy w KGB Poczobuta kilkakrotnie uderzono, co opisał na swojej stronie internetowej.
KGB przeprowadziło rewizję również u fotografa "Głosu znad Niemna" Alaksieja Saleja, a także w biurach trzech partii opozycyjnych.
PAP, arb