Socjaliści europejscy zaapelowali w środę do Komisji Europejskiej w kontekście węgierskiej ustawy o raport na temat pluralizmu mediów w całej UE. - Przecież zawsze mówimy, że Europa to wspólnota wartości. Jaki sens jest krytykować Rosję i Chiny, jeśli nie potrafimy zająć się sytuacją mediów u nas - powiedział wiceprzewodniczący grupy socjaldemokratów w PE, austriacki eurodeputowany Hannes Swoboda.
Według socjalistów, Węgry "to jeszcze jeden problem pluralizmu mediów w Europie", a nieprawidłowości można też znaleźć w Rumunii, Bułgarii, we Włoszech czy na Słowacji. Dlatego chcą, by KE "zajęła się tym problemem szerzej" i przygotowała w ciągu najbliższych miesięcy raport o sytuacji w całej UE. Efektem takiego raportu, dodają, mogłoby być powołanie europejskiego organu nadzoru nad mediami z udziałem przedstawicieli sektora. Lider socjalistów w PE Martin Schulz wystosował też list do premiera Węgier Viktora Orbana, prosząc go o wycofanie ustawy, by ułatwić sprawowanie przez Węgry przewodnictwa w UE. Schulz ostrzega w liście, że ustawa "przeistoczyła się w przedmiot międzynarodowej kontrowersji" i stanowi "obciążenie" dla prezydencji, sprawowanej od 1 stycznia przez Węgry.
Ustawa medialna, która weszła na Węgrzech w życie 1 stycznia, powołuje m.in. wpływową Radę ds. Mediów, wybieraną przez parlament, która ma prawo karać media za "niewyważone" publikacje. Wszyscy członkowie Rady (pięć osób) są członkami partii rządzącej Fidesz. Kary nakładane przez Radę mogą wynosić do 200 mln forintów (700 tys. euro) w przypadku mediów elektronicznych i 25 mln forintów (89 tys. euro) w przypadku dzienników lub publikacji internetowych. Wątpliwości co do zgodności tej ustawy z unijną legislacją, a zwłaszcza co do niezależności powołanego przez nią organu nadzorującego, ma także Komisja Europejska. Zapowiedziała, że w ciągu tygodni albo miesięcy przedstawi wyniki swej analizy.
pap, ps