Trybunał uznał ustawę o immunitecie sądowym Berlusconiego jako premiera, uchwaloną w parlamencie przez rządząca większość, za sprzeczną z ustawą zasadniczą. Pozostawił jednak premierowi szeroki margines manewru: procesy przeciwko niemu zostaną wznowione, ale będzie mógł uniknąć stawienia się przed sądem, powołując się na swe obowiązki jako szefa rządu.
Udział w posiedzeniu Rady Ministrów, spotkania z działaczami samorządów regionalnych, konferencje międzynarodowe na szczycie i wszystkie inne posiedzenia istotne dla sprawowania funkcji rządu będą stanowiły - według Trybunału Konstytucyjnego - wystarczający powód, by premier nie musiał zjawić się na sali sądowej mimo wezwania sądu.
Obecnie toczą się przeciwko Berlusconiemu w Mediolanie dwie sprawy: o korupcję i o przekupstwo. Szef rządu włoskiego jeszcze przed wydaniem orzeczenia przez Trybunał Konstytucyjny powiedział, że decyzja, jaką podejmie piętnastu sędziów Trybunału jest mu "całkowicie obojętna", ponieważ oskarżenia wysunięte przeciwko niemu "są śmieszne". - Sędziowie to patologia, choroba i przysięgałem już w przeszłości na moje dzieci i wnuki, że jestem niewinny - oświadczył Berlusconi, cytowany m.in. przez madrycki dziennik "El Pais". - Komuniści istnieją, jeszcze jak istnieją, chcą mnie wyeliminować za pomocą prokuratorów - powiedział premier Włoch w wywiadzie telefonicznym, którego udzielił 5 stycznia jednej ze stacji telewizyjnych będących jego własnością.
Jak pisze czwartkowa włoska prasa, jest bardzo prawdopodobne, że oba procesy, jakie toczą się przeciwko premierowi Włoch, ulegną przedawnieniu, zanim sądy zdążą wydać wyroki. Sędziowie w procesach Berlusconiego zmieniali się i trzeba było zaczynać je od początku.
pap, ps