Odpowiadając krytykom, Palin zarzuciła im, że popełniają "oszczerstwo krwi" (ang. "blood libel"), co oznacza oskarżanie Żydów o rzekome mordy rytualne na dzieciach chrześcijańskich, datujące się od XII wieku i będące pożywką dla antysemickich wystąpień i pogromów w Europie.
Krytycy zarzucili Palin, że wykazała szczególny brak taktu, tym bardziej że ofiara ataku w Tucson, kongresmenka Giffords, ma żydowskie pochodzenie. Byłą gubernator Alaski skrytykował m.in. przewodniczący Krajowej Demokratycznej Rady Żydowskiej w USA David Harris. Broni jej jednak znany adwokat Alan Dershovitz, profesor prawa Uniwersytetu Harvarda.
Komentatorzy uważają, że Palin mocno zaszkodziła sobie tą wypowiedzią, umniejszając swoje szanse na republikańską nominację prezydencką w wyborach w 2012 r. Zaprzeczając bowiem, jakoby zaogniła debatę swoją agresywną retoryką, zrobiła to w sposób potwierdzający te zarzuty.
Demokratyczny ekspert i były doradca prezydenta Billa Clintona, Paul Begala, zwrócił uwagę, że Palin zupełnie rozminęła się z nastrojami społeczeństwa pogrążonego w żałobie po tragedii w Arizonie. - Wykazała skrajny narcyzm, przedstawiając siebie jako ofiarę - powiedział Begala w telewizji CNN.
pap, ps