Granaty z gazem łzawiącym wystrzelono w piątek do demonstrantów przed siedzibą tunezyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych i słychać tam było również strzały, co skłoniło setki protestujących do ucieczki - poinformował obecny na miejscu wydarzeń korespondent Reutera.
Uczestnicy demonstracji przeciwko wysokim cenom żywności i bezrobociu zgromadzili się przed budynkiem MSW, wzywając prezydenta Zin el-Abdina Ben Alego do ustąpienia. W transmitowanym przez telewizję przemówieniu w czwartek wieczorem 74-letni Ben Ali oświadczył, iż nie będzie się ubiegał o szóstą kadencję w najbliższych wyborach prezydenckich w 2014 roku. Obiecał również, że siły bezpieczeństwa nie będą już używać ostrej amunicji przy tłumieniu zamieszek. Zapowiedział ponadto wprowadzenie wolności prasy, rezygnację z cenzurowania internetu oraz obniżenie cen cukru, mleka i chleba.
Jak podały dwa źródła w stołecznym szpitalu im. Charlesa Nicolle'a, w nocy z czwartku na piątek 10 osób zabito w starciach w Tunisie. Według relacji świadka z miasta Ras Jebel na północnym wschodzie kraju, tej samej nocy od kul policji zginęło tam dwóch młodych ludzi. Nie jest jasne, czy stało się to już po deklaracji prezydenta, iż przy tłumieniu zamieszek nie będzie używana broń śmiercionośna. Według Reutera, w piątek pod siedzibę MSW przybyło co najmniej 5 tys. ludzi. Skandowali oni m.in. "Ben Ali, odejdź!" oraz "Ben Ali, dziękujemy ci, ale dość tego!".
zew, PAP