Klich poinformował, że zapowiedział już w Brukseli, iż na jednym z kolejnych spotkań sieci, które odbędą się w Kolonii 19 kwietnia lub nieco wcześniej w Paryżu, zaprezentuje "swoje spostrzeżenia i uwagi z badania wypadku samolotu Tupolew". - Uważam, że trzeba teraz na forum międzynarodowym ten problem przedstawić łącznie z kłopotami, czyli z tym czego Rosjanie nam nie udostępnili - dodał.
Były polski akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) wyjaśnił, że "chodzi o to, by przekazać prawdę, bo teraz do społeczności międzynarodowej bardziej przebiła się okrojona wersja MAK-owska". - Rosja złamała niejednokrotnie aneks 13, niech teraz specjaliści to ocenią - podkreślił. Dodał, że jego rozmówcy w Brukseli, z którym nieformalnie rozmawiał o katastrofie smoleńskiej ze zrozumieniem odnieśli się do jego uwag. - Odnieśli się do tego, że rzeczywiście Rosjanie podpisali załącznik 13, a go nie przestrzegali. Mówili, że to jest nieprawidłowość - powiedział Klich.
Klich przyznał, że nie zapoznał się ze stenogramami z wieży w Smoleńsku, zaprezentowanymi w Moskwie, a więc nie może stwierdzić, czy to te same, które on znał. - To by trzeba było porównać z tym, co ja mam. Myślę, ze tam jest trochę nowego, ale trudno mi ocenić - wyjaśnił. Pytany, czym tłumaczy różnice w czasie w stenogramach polskich i rosyjskich (chodzi o 5 sekund różnicy), też odmówił komentarza, wskazując, że nie zna szczegółów, a zapisy dźwiękowe pochodzą przecież z trzech różnych stanowisk.
PAP, arb