Początek wojny

Dodano:   /  Zmieniono: 
W orędziu o stanie państwa prezydent USA George W. Bush ostrzegł, że operacja w Afganistanie to dopiero początek wojny Ameryki z terroryzmem.
Dziesiątki tysięcy terrorystów, wyszkolonych w obozach Osamy bin Ladena, wciąż zagrażają Ameryce niczym "tykające bomby zegarowe", mówił w swoim pierwszym orędziu o stanie państwa, wygłoszonym we wtorek wieczorem na wspólnym posiedzeniu obu izb Kongresu USA. Wystąpienie transmitowały wszystkie liczące się stacje telewizyjne w Stanach Zjednoczonych.
"W chwili, gdy się tutaj zbieramy, nasz kraj jest w stanie wojny, nasza gospodarka jest w recesji, a cały cywilizowany świat stoi w obliczu bezprecedensowego zagrożenia. Mimo to nasze państwo nigdy nie było tak silne, jak teraz. Wojnę wygramy, recesję pokonamy" - obiecał Bush.
Biały Dom twierdzi, że  Amerykanom zagraża do 100 tysięcy terrorystów, wyszkolonych w Afganistanie i rozmieszczonych po całym świecie. Eksperci nie kryją wątpliwości; dotychczas mówiło się o znacznie mniejszej skali zagrożenia terroryzmem.
Przedstawiciele administracji USA, domagający się największego wzrostu wydatków wojskowych od dwóch dziesięcioleci, przedstawiali ten ponury obraz zagrożenia we wtorek, na kilka godzin przed prezydenckim orędziem o stanie państwa.

W orędziu George W. Bush mówił także o państwach wspierających terroryzm i zagrażających Ameryce. Wymienił m.in. Koreę Północną i Irak. Koreę nazwał reżimem, który zaopatruje się w rakiety i broń masowej zagłady, głodząc jednocześnie swych obywateli". Rzecznik pheniańskiego MSZ oświadczył na to w środę, że USA nie realizują zobowiązań, wynikających z zawartego w 1994 roku porozumienia, opóźniając budowę dwóch nowoczesnych reaktorów, obiecanych w zamian za zamrożenie północnokoreańskich programów jądrowych.

Podobnie zareagował Irak, twierdząc, że ponawiane co jakiś czas amerykańskie oskarżenia mają być usprawiedliwieniem do przygotowywanego ataku na Irak.

nat, pap