W poniedziałek w stolicy kraju Tunisie doszło do manifestacji przeciwko rządowi tymczasowemu. Demonstranci obrzucili policjantów kamieniami i butelkami, siły bezpieczeństwa odpowiedziały gazem łzawiącym. Protestujący żądają ustąpienia obecnego rządu, zarzucając mu, że jego liczni członkowie byli częścią obozu władzy przed obaleniem prezydenta Ben Alego, który 14 stycznia uciekł do Arabii Saudyjskiej. Na czele rządu tymczasowego stanął dotychczasowy premier Mohammed Ghannuszi, który próbuje złagodzić napięcie w kraju.
Wysoki przedstawiciel dyplomacji amerykańskiej na Bliski Wschód, Jeffrey Feltman, przybył w poniedziałek do Tunisu na spotkania z przedstawicielami rządu tymczasowego w sprawie "demokratycznych reform i wyborów" - poinformował Departament Stanu USA. W sobotę z premierem Ghannuszim spotkała się szefowa amerykańskiej dyplomacji Hillary Clinton, która zapewniała o solidarności Waszyngtonu z Tunezyjczykami po obaleniu reżimu Ben Alego.
Dla rządu jedności narodowej, który miałby za zadanie przywrócić w kraju spokój i przygotować w ciągu sześciu miesięcy wolne wybory, najbliższe dni będą bardzo ważne. W szkołach i na uczelniach mają być wznowione zajęcia, zawieszone od 10 stycznia, cztery dni przed ucieczką z kraju Ben Alego. Jednak związki zawodowe nauczycieli wzywają do strajku generalnego.
zew, PAP