Szczególne światło na wizytę Clinton w Meksyku rzucają informacje ujawnione przez demaskatorski portal WikiLeaks - pisze BBC News na swoich stronach internetowych. Według podanych do wiadomości publicznej przez WikiLeaks depesz wysłanych do Waszyngtonu przez amerykańskich dyplomatów, służby wywiadowcze Meksyku nie radzą sobie ze zdobywaniem wiadomości o kartelach. W depeszy wysłanej w 2009 roku meksykański aparat bezpieczeństwa opisany jest jako "rozbity, działający okazjonalnie i zależny od pomocy z USA".
Odkąd w 2006 roku, obejmując urząd prezydenta, Felipe Calderon wypowiedział kartelom totalna wojnę, liczba morderstw i brutalnych ataków zwiększyła się znacznie, zwłaszcza w północnej części kraju, przy granicy z USA. Od początku tej kampanii w Meksyku zginęło ponad 34 tys. osób. W ubiegłym - szczególnie krwawym - roku zginęła rekordowa liczba ludzi - ponad 15 tys. Rząd utrzymuje, że jest to dowodem na to, że przyjęta przez Calderona strategia działa, a gangi zwracają się przeciw sobie, lecz krytycy prezydenta argumentują, że jego kampania skłoniła jedynie kartele do coraz bardziej brutalnej walki, w której popełniają oni coraz bardziej krwawe zbrodnie.
Wcześniej w poniedziałek organizacja Human Rights Watch poinformowała w swym dorocznym raporcie, że absolutna większość przypadków pogwałcenia praw człowieka, jakie przydarzają się w Meksyku związania jest "z gwałtownymi starciami między rządowymi siłami bezpieczeństwa a przestępczością zorganizowaną oraz z konfliktami pomiędzy organizacjami przestępczymi".
zew, PAP