Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że dyrekcja portu lotniczego Domodiedowo w Moskwie powinna ponieść odpowiedzialność za naruszenie przepisów bezpieczeństwa.
Poprzedniego dnia w samobójczym zamachu bombowym na tym największym w Rosji lotnisku 35 osób zginęło, a ponad 180 zostało rannych. Do eksplozji doszło około godz. 14.37 czasu polskiego w hali przylotów, przy wyjściu z zielonej strefy celnej, obok jednej z tamtejszych kawiarni. Siłę eksplozji eksperci oszacowali wstępnie na 5-7 kg trotylu. Ładunek wybuchowy był wypełniony metalowymi elementami potęgującymi siłę rażenia.
- To, co się wydarzyło, dowodzi, że wyraźnie były naruszenia w zapewnieniu bezpieczeństwa. Trzeba się dobrze postarać, aby przenieść lub przewieźć taką ilość materiału wybuchowego - oświadczył prezydent. - Powinni odpowiedzieć za to wszyscy, którzy mają związek z kompanią (właścicielem lotniska - red.), a którzy podejmują tam decyzje, jak również dyrekcja samego lotniska - dodał.
Przy wszystkich wejściach na lotnisko Domodiedowo znajdują się stanowiska kontroli wchodzących. Według dziennika "Wiedomosti", nie podlegają one jednak lotniskowej służbie bezpieczeństwa, lecz Ministerstwu Spraw Wewnętrznych.
zew, PAP