By doszło do ewakuacji konsulatu, wystarczy paczka bez danych o nadawcy. Przynajmniej w Belgii. W środę do konsulatu Grecji w Brukseli dotarła paczka. Wezwano policję. W paczkach były jedynie książki.
- Konsulat otrzymał dwie dość ciężkie przesyłki wyglądające na paczki z książkami. Ponieważ nie było na nich nadawcy, wezwano prewencyjnie policję. Mamy w tej kwestii wyraźne instrukcje - poinformowała rzeczniczka greckiej ambasady w Brukseli. Policja otoczyła ulicę w centrum miasta i ewakuowała konsulat - podała agencja Belga. Specjalny oddział zajmujący się unieszkodliwianiem materiałów wybuchowych stwierdził jednak, że w paczkach były książki.
Na początku listopada ubiegłego roku do ambasad w Atenach oraz kilku europejskich polityków wysłano kilkanaście przesyłek zawierających materiały wybuchowe ukryte w książkach. Cztery z nich wybuchły; pracownica jednej z firm wysyłkowych została ranna. Grecka policja uważa, że za ostatnią serię alarmów bombowych odpowiedzialne są lewackie bojówki. W grudniu dwie przesyłki wybuchły w Rzymie w ambasadach Szwajcarii i Chile; ranne zostały dwie osoby. Kolejną przesyłkę zawierającą materiały wybuchowe wykryto w ambasadzie Grecji; udało się ją zneutralizować, nie było ofiar.
zew, PAP