Jest mało prawdopodobne, by nowy gabinet usatysfakcjonował dziesiątki tysięcy demonstrantów, domagających się ustąpienia Mubaraka. Na wiadomość o zaprzysiężeniu nowego rządu tłum zebrany na kairskim placu Tahrir zaczął skandować "chcemy upadku tego reżimu".
Nowym ministrem spraw wewnętrznych został Mahmud Wagdy, były szef więziennictwa, emerytowany generał policji. Odejścia dotychczasowego szefa MSW generała Habiba Ibrahima el-Adlego domagali się demonstranci, obciążając go odpowiedzialnością za brutalność policji w starciach z uczestnikami protestów. 29 stycznia egipski rząd oficjalnie podał się do dymisji, co zapowiedział w przemówieniu prezydent Mubarak. Dotychczasowy minister lotnictwa cywilnego i były szef egipskich sił powietrznych Ahmed Mohammed Szafik został mianowany na urząd premiera i otrzymał misję utworzenia rządu. Według telewizji Al-Arabija, wejścia do nowego rządu odmówił dotychczasowy minister finansów Butros Ghali. Zastąpił go Samir Radwan, który zapowiedział, że ma do wypełnienia "narodową misję w bardzo krytycznym momencie".
Tymczasem koalicja ugrupowań opozycyjnych wezwała do kolejnych wielkich demonstracji w Kairze, mających zmusić prezydenta Mubaraka do ustąpienia. Koalicja ta jest zdominowana przez ruchy młodzieżowe, ale wchodzi w jej skład także zdelegalizowane Bractwo Muzułmańskie. Rzecznik Bractwa Muzułmańskiego powiedział, że ugrupowanie to zabiega o utworzenie reprezentującego różne ugrupowania komitetu politycznego, który rozpocząłby rozmowy z armią. W skład tego komitetu miałby wejść Mohamed ElBaradei, były szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), laureat pokojowego Nobla. Brat Mohameda ElBaradei zaprzeczył jednak, by nawiązano w tej sprawie jakieś rozmowy.
Władze Egiptu, by pokrzyżować plany opozycji wstrzymały ruch kolejowy - poinformowała publiczna telewizja. Według agencji AFP, w krwawo tłumionych protestach antyrządowych zginęło dotychczas co najmniej 125 osób.zew, PAP, arb