Rakietowa dyplomacja Moskwy

Rakietowa dyplomacja Moskwy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ostatnie deklaracje prezydenta Dmitrija Miedwiediewa rozwiewają wszelkie złudzenia - Rosja nie zamierza przestać wykorzystywać nuklearnego straszaka w kontaktach z państwami zachodnimi.
Gdy za czasów poprzedniej administracji prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych żywy był pomysł rozmieszczenia na terytorium Polski defensywnych rakiet przechwytujących – czyli tzw. tarczy przeciwrakietowej - Rosja groziła, że w odpowiedzi zainstaluje w Obwodzie Kaliningradzkim pociski z głowicami jądrowymi. Ostatecznie amerykańsko-polski projekt nie został zrealizowany - ale Rosja nadal wykorzystuje rakiety z atomowym ładunkiem jako argument w rozmowach z Zachodem.

Pojednawcze gesty Moskwy w stosunku do Polski po katastrofie smoleńskiej wielu odbierało jako początek ocieplenia relacji na linii Warszawa-Moskwa. O ociepleniu w stosunkach z Rosją mówiono także po ustaleniach lizbońskiego szczytu NATO, na którym Sojusz zapowiedział nowy początek w relacjach ze wschodnim mocarstwem. Dziwnym trafem pominięto jednak w tamtym czasie informację agencji informacyjnej RIA, iż rosyjskie siły zbrojne zaczęły rozmieszczać taktyczne rakiety balistyczne typu Iskander w zachodnim dystrykcie wojskowym - a więc właśnie w Kaliningradzie. Czemu Rosja decyduje się na taki krok, skoro administracja Obamy zrezygnowała z tarczy Busha?

Odpowiedź jest prosta: tarcza to jedna sprawa, a Moskwa nie zamierza rezygnować z głowic atomowych jako jednego z narzędzi prowadzenia własnej polityki - nawet w sytuacjach, które bezpośrednio nie wiążą się z bezpieczeństwem naszych wschodnich sąsiadów. Dziś prezydent Miedwiediew grozi rozmieszczeniem dodatkowych baterii pocisków jądrowych jeśli nie dojdzie do porozumienia w sprawie wspólnego systemu przeciwrakietowego. Innymi słowy, Rosja wyceluje w Europę rakiety jeśli ta nie zgodzi się na rosyjską wizję wspólnej obrony. Jutro głowice atomowe mogą stać się argumentem w kolejnym sporze.

Zaskakujące jest przy tym to, że Europa milczy i godzi się na rosyjskie szantaże, a nawet więcej – przyklaskuje wycofywaniu ze Starego Kontynentu amerykańskiej taktycznej broni nuklearnej, która stanowi ostatni kawałek jądrowego parasola jaki nam pozostał. Polska tradycyjnie nie zabiera głosu w całej sprawie starając się nie dostrzegać mocarstwowych zapędów Rosji. Czy tak ma wyglądać partnerstwo i ocieplenie relacji, o którym tak wiele się mówi?