"Egipski rząd - szpieg, służbista i klawisz"

"Egipski rząd - szpieg, służbista i klawisz"

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Forum) 
– Kiedy Mubarak dowiedział się, że Lech Wałęsa przegrał wybory, nie mógł się nadziwić, jak to jest, że urzędujący prezydent przegrywa – opowiadał Grzegorz Dziemidowicz, były ambasador RP w Egipcie. – Bo przecież w Egipcie jest demokracja, on startował wielokrotnie i za każdym razem wygrywał.
Według Dziemidowicza, o swoim obecnym rządzie Egipcjanie mówią, że składa się ze szpiega Sulejmana, służbisty Tantiauego i klawisza, bo ministrem spraw wewnętrznych został były szef więziennictwa egipskiego, słynącego z upodlenia ludzi i tortur fizycznych. – Egipcjanie w ogóle tego rządu nie uznają – podkreślił Dziemidowicz. Dodał, że nie ulega wątpliwości, że w tej chwili trwają gorączkowe, zakulisowe zabiegi, jak wyjść z twarzą z tej sytuacji.

Dziemidowicz wspominał, że kilka miesięcy temu mówiło się o tym, że w kolejnych wyborach prezydenckich w Egipcie wystartuje syn Mubaraka. – Teraz oczywiście ten scenariusz jest niemożliwy – stwierdził były ambasador. W opinii Dziemidowicza to wojsko będzie przez długi czas decydowało o sytuacji w Egipcie. – To ono obaliło monarchię w Egipcie w 1952 roku i od tamtej pory, nawet jeśli rywalizują, to z bezpieką, z siłami bezpieczeństwa i policją rządzą krajem, więc to już są całe klany, bardzo głęboko osadzone w strukturze państwa egipskiego. To są już ich dzieci, ich wnukowie – podkreślił Dziemidowicz. Dodał, że drogo opłacane i świetnie wykształcone elitarne jednostki militarne to „ludzie Mubaraka".

W opinii Dziemidowicza w przypadku Egiptu scenariusz Iranu, gdzie po upadku szacha Rezy Pahlawiego władzę przejęli islamiści, jest mało prawdopodobny. – Myślę, że w Polsce większość z nas demonizuje ruchy islamistyczne. Bractwo muzułmańskie istnieje od 80 lat w Egipcie, jest mocno zakorzenione w społeczeństwie, m.in. poprzez takie działanie od podstaw i różnego rodzaju organizacje społeczne – stwierdził Dziemidowicz. Dodał, że członkowie Bractwa obsadzili czołowe stanowiska w związkach dziennikarskich i prawniczych, stanowią czołówkę intelektualną.

Dziemidowicz opowiadał także o byłym szefie Międzynarodowej Agencji Atomistycznej El Baradei.- To jest postać znana w salonach politycznych Europy i świata – stwierdził były ambasador. – Jest człowiekiem o umiarkowanych poglądach, także ewentualnie mógłby stanąć na czele rządu, bądź w nim uczestniczyć, jako na przykład minister spraw zagranicznych – ocenił Dziemidowicz. Według niego, Baradei na pewno chce tworzyć nową politykę Egiptu, gdyż sam zgłosił się do wysokich funkcji państwowych. Były ambasador nie miał wątpliwości, czy Amerykanie zaakceptowaliby rząd w składzie z El Baradei, który wątpił w broń atomową w rękach Saddama Husajna i miał rację. – Amerykanie muszą, czy chcą tego czy nie, zaakceptować rozsądniejszy, bardziej zmitygowany niż głos ulicy nowy rząd egipski – podkreślił Dziemidowicz.

Według byłego ambasadora w Egipcie największym problemem obecnie jest gospodarka. – Egipt nie jest biednym krajem, ale rozpaczliwie potrzebuje porządnej gospodarki – mówił Dziemidowicz. – Jedną z jego wielkich plag to jest demografia. 80 milionów ludzi, których trzeba wyżywić z niespełna 4 proc. ziemi uprawnej, to nawet przy nowoczesnych środkach produkcji jest jednak wciąż mało żeby narastającą ilość społeczeństwa móc wyżywić – podkreślił Dziemidowicz. – Od tygodnia nie działają banki, nie działa służba publiczna, ludzie nie chodzą do pracy, zamknięte są uczelnie, zamknięte są szkoły. Ci ludzie nie pracują, ci ludzie walczą o wolność, no tak, ale trzeba jeść – stwierdził Dziemidowicz.

mb, „Radio Zet"