Według Szczepkowskiej archeolodzy uczestniczący w misji w Dair el-Bahari są bezpieczni. Ich stanowiska leżą w okolicach Luksoru, ok. 1 tys. km na południe od Kairu. Jeśli chodzi o misję Berenika sytuacja ma się podobnie. Badacze pracują w szczerej pustyni, nad morzem i nie docierają do nich żadne niepokoje. Nie mają też kłopotów z zaopatrzeniem, z benzyną. - Ale banki są zamknięte, więc archeologom kończą się pieniądze i to jest problem. W związku z tym niektórzy muszą skrócić pobyt w Egipcie. Kilku archeologów wróci do kraju 5 lutego, część - 16 lutego - dodała Szczepkowska. Jak wyjaśniła, pracownicy stacji w Kairze mają za zadanie koordynować misje badawcze i elastycznie reagować, jeśli coś będzie się działo, np. zarządzić ewakuację. - Ale na razie nie ma takiej potrzeby - podkreśliła Szczepkowska. Dodała, że stacja w Kairze jest koordynatorem działań archeologicznych na terenie Egiptu i dopóki na wykopaliskach pracują ludzie, nie mam mowy o jej ewakuacji.
Dyrektor Stacji Badawczej Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej UW w Kairze dr Zbigniew Szafrański poinformował, że jeszcze we wtorek do Kairu przyleci prof. Michał Kobusiewicz z poznańskiego oddziału Instytutu Archeologii i Etnologii PAN, który kieruje polską misją badającą sztukę naskalną w oazie Dachla na Pustyni Zachodniej w ramach międzynarodowego projektu Dakhleh Oasis Project. - Przez ponad 50 lat działalności Stacji w Kairze nigdy nie zamknęliśmy naszego kairskiego biura. Monitorujemy jednak sytuację na bieżąco - zaznaczył dr Szafrański.
Część zagranicznych misji wykopaliskowych nadal jest w terenie - pośród nich amerykańska w Abydos. Jednak Niemiecki Instytut Archeologiczny (DAI) zawiesił wszystkie prace w terenie. Przestała działać również misja brytyjska działająca w Tell el-Amarna w Środkowym Egipcie.pap, ps