Według strategów z Woodrow Wilson Center, najgorszy scenariusz przewiduje objęcie władzy przez ekstremistyczne ugrupowania muzułmańskie w Egipcie, Tunezji a nawet w Jordanii. W efekcie mogłoby dojść do zamknięcia Kanału Sueskiego i przebiegających w jego rejonie rurociągów naftowych oraz do wypowiedzenia egipsko-izraelskiego układu pokojowego. Rezultatem takich posunięć byłoby prawdopodobnie zerwanie amerykańsko-egipskich stosunków dyplomatycznych i wojskowych. Powstałą próżnię mógłby wypełnić Iran, co mogłoby doprowadzić do konfliktu zbrojnego z Izraelem, być może z użyciem broni nuklearnej. Amerykańskie wpływy w regionie zostałyby znacznie osłabione.
Większość ekspertów i analityków zajmujących się Bliskim Wschodem nie sądzi aby doszło do realizacji tak czarnego scenariusza - ich zdaniem w Egipcie dojdzie do pokojowego przekazania władzy. Jedno jest pewne - dziś nie ma już możliwości powrotu do dotychczasowego status quo. - Rola Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie uległa prawdopodobnie nieodwracalnej zmianie - podsumowuje komentator Associated Press.
PAP, arb