Pięcioosobowy Komitet Noblowski doradza, by osoby zgłaszające nie ujawniały zawczasu swoich propozycji. Formalnego takiego zakazu jednak nie ma, co pozwala na masę spekulacji przed ogłoszeniem nazwiska laureata. Prawo zgłaszania kandydatów do nagrody mają m.in. dotychczasowi jej laureaci oraz obecni i byli członkowie Norweskiego Komitetu Noblowskiego.
Kristian Berg-Harpviken, szef Instytutu badań nad pokojem w Oslo powiedział anglojęzycznemu norweskiemu portalowi "The Foreigner", że jest "całkiem pewien, że pan Assange nagrody nie dostanie". Według niego jest on "zbyt kontrowersyjny, a przecieki WikiLeaks budzą poważne pytania dotyczące kwestii bezpieczeństwa danych, jak również dostępności potencjalnie szkodliwych informacji". Także historyk Asle Sveen, ekspert noblowski, uważa, że w związku z oskarżeniem Assange'a w Szwecji o gwałt i molestowanie seksualne jest mało prawdopodobne, by dostał on nagrodę.
Z kolei według amerykańskiego dziennikarza specjalizującego się w tematyce Pokojowych Nagród Nobla Scotta Londona, zgłoszenie Assange'a do nagrody jest nieco naciągane, czy wręcz niestosowne. London wyjaśnił, że działania za które przyznawana jest Pokojowa Nagroda Nobla w jakiś sposób muszą, zgodnie z wolą Alfreda Nobla, "przyczyniać się do braterstwa między narodami".
PAP, arb