Szef polskiej dyplomacji przyznał, że rządy twardej ręki, sprawowane na Białorusi przez Alaksandra Łukaszenkę są trudnym problemem. - Próbowano wszystkiego, ale problem pozostaje. Ale sądzę, że Tunezja i Egipt pokazują, jak wybuchowy może być rzekomy stan stabilności - powiedział.
AP odnotowuje, że Łukaszenka powiedział swym zwolennikom, iż wspieranie przez Polskę białoruskiej opozycji jest częścią kampanii, mającej na celu podział Białorusi i włączenie jej części z powrotem do granic Polski. - To taka sama prawda, jak te 80 proc. (głosów, które Łukaszenka - jak twierdzi - zdobył w niedawnych wyborach) - powiedział Sikorski. Szef polskiej dyplomacji powiedział też, że mimo oficjalnego stanowiska Moskwy, uznającej wybory na Białorusi za sprawę wewnętrzną tego kraju, nie spotkał jeszcze "żadnego z rosyjskich przywódców, który wierzy w ogłoszone (w Mińsku) rezultaty".
- Nawet teraz nie opowiadamy się za izolowaniem Białorusi, nie opowiadamy się za wydaleniem jej z Partnerstwa Wschodniego. Nie opowiadamy się za zerwaniem wszelkich więzi. Nasza warunkowa polityka, zarówno Polski jak i UE, oznacza, że jeśli warunki na Białorusi się zmienią, nasza oferta, nasze stosunki, też mogą się zmienić - zadeklarował Sikorski.
zew, PAP