Deklaracje te prezydent złożył, gdy opozycyjne ugrupowania, zainspirowane rewoltą w Tunezji i Egipcie, zaczęły nawoływać do kolejnych antyrządowych protestów. Prezydent oświadczył, że pozwoli na protesty w całym kraju, ale nie w stolicy. Restrykcje dotyczące manifestacji w Algierze pozostaną w mocy, nawet po zniesieniu stanu wyjątkowego - zaznaczył Buteflika. Liderzy opozycji, organizacje broniące praw człowieka, studenci i bezrobotni planują 12 lutego przeprowadzić w Algierze kolejną demonstrację.
Buteflika wezwał również rząd do przyjęcia nowych środków na rzecz tworzenia miejsc pracy. Problem bezrobocia dotyczy szczególnie młodych Algierczyków. Prezydent polecił, aby państwowa telewizja i radio udostępniły czas antenowy wszystkim partiom politycznym.
- To krok w dobrym kierunku. Pokazuje, że Buteflika zrozumiał, jak delikatna jest sytuacja - ocenił analityk polityczny Mohamed Lagab, cytowany przez agencję Reutera. Algieria, podobnie jak inne kraje regionu, jest od początku stycznia świadkiem demonstracji na rzecz rozszerzenia swobód obywatelskich. W związku z podwyżką cen podstawowych produktów żywności doszło tam do zamieszek, w wyniku których zginęło pięć osób, a 800 zostało rannych.
We wtorek 21 deputowanych z kilku ugrupowań politycznych złożyło w niższej izbie parlamentu (Narodowym Zgromadzeniu Ludowym) projekt ustawy znoszącej stan wyjątkowy. Według nich, poprawa bezpieczeństwa w kraju "usuwa wszelkie praktyczne argumenty przemawiające za utrzymaniem obecnego stanu rzeczy". W Algierii nadal utrzymuje się zbrojny konflikt sił rządowych z islamistami, a w związanych z nim walkach, masakrach i zabójstwach zginęło około 200 tys. ludzi.
zew, PAP