Powodem decyzji TVP jest obawa o życie reporterów. W czwartek dwie ekipy tej telewizji zostały zatrzymane, jedna - przez kilkudziesięcioosobową grupę, w tym mundurowych, druga, z reporterem Piotrem Góreckim, przez policję. Pierwszej z ekip zniszczono sprzęt, druga była przetrzymywana na posterunku niemal przez cały dzień. Oprócz tego inny dziennikarz TVP Robert El Gendy, razem z reporterami z innych krajów, przez dwa dni nie mógł opuścić budynku otoczonego przez zwolenników prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka.
Polsat i tak miał wracać
Ze względu na sytuację w Egipcie do Polski wrócą też pracownicy TVN. W piątek zdecydowano, by ściągnąć do Polski ekipy "Faktów" i TVN24, w sumie cztery osoby - poinformował rzecznik TVN Karol Smoląg. Natomiast Polsat nie zamierza awaryjnie wycofywać swojego człowieka z Egiptu. - Nie mamy takich planów. Nasz korespondent Jan Mikruta miał i tak wracać w sobotę - powiedział rzecznik Polsatu Tomasz Matwiejczuk.
Z kolei dziennikarze z Polskiego Radia i Radia ZET jeszcze przed wyjazdem do Egiptu dostali wolną rękę w sprawie powrotu do kraju. - Nie podjęliśmy decyzji, czy ściągać do Polski naszych dwóch korespondentów. Wszystko zależy od tego, co się stanie w piątek - powiedział Daniel Adamski, dyrektor informacji Radia ZET. Jak dodał, jeszcze przed wyjazdem dziennikarzom jego stacji nakazano, by nie podejmowali ryzyka, a w razie niebezpieczeństwa sami wracali do Polski. Obaj mają zarezerwowane bilety lotnicze do kraju na weekend, ale w zależności od rozwoju sytuacji na ulicach Kairu mogą zarówno wrócić wcześniej, jak i zostać dłużej.
W "Rz" zdecyduje korespondent
Podobnie wygląda sytuacja korespondenta Informacyjnej Agencji Radiowej Michała Żakowskiego. - Przed wyjazdem powiedzieliśmy mu, że ma nie ryzykować. Zabezpieczyliśmy go najlepiej, jak mogliśmy. W sprawie powrotu do Polski ma wolną rękę - powiedział rzecznik Polskiego Radia Radosław Kazimierski. Także korespondent "Rzeczpospolitej" sam zdecyduje, czy wracać do kraju - poinformował redaktor naczelny "Rz" Paweł Lisicki.
Nie tylko dziennikarze TVP mieli w czwartek kłopoty w Egipcie. Jak podało radio TOK FM, rebelianci zatrzymali i przekazali policji dziennikarza "Tygodnika Podhalańskiego" Jerzego Jureckiego, jego syna, polskiego fotoreportera oraz dziennikarzy z Francji i Szwajcarii - w sumie około 10 osób.
Wciąż niespokojnie
Polskie MSZ zaapelowało w czwartek "do dziennikarzy i wszystkich obywateli polskich, by unikali przebywania w centrum Kairu do czasu uspokojenia sytuacji". Podkreśliło, że szczególnie niebezpieczna jest sytuacja na placu Tahrir w centrum Kairu i w jego okolicach, gdzie mnożą się przypadki agresji wobec dziennikarzy zagranicznych. W nocy z czwartku na piątek na kairskim placu Tahrir znowu doszło do starć między przeciwnikami a zwolennikami prezydenta Hosniego Mubaraka. W stolicy Egiptu atakowani są również zagraniczni dziennikarze. Nadal dochodzi do plądrowania i podpaleń.
zew, PAP