W "dniu odejścia", jak nazwali dzień 4 lutego demonstranci domagający się ustąpienia prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka, egipscy muzułmanie i chrześcijanie zanosili wspólne modły o koniec dyktatury.
Modły na placu Tahrir w Kairze zjednoczyły muzułmanów i chrześcijan, którzy prosili Boga o to, by spełnił się ich wspólny cel: koniec 30-letniej władzy prezydenta Mubaraka. "Modlitwa zjednoczyła muzułmanów i chrześcijan" - napisał w wydaniu elektronicznym największy hiszpański dziennik "El Pais". - Nasza rewolucja nie ma charakteru religijnego - podkreślali duchowni w swych kazaniach. - Należy ona jednakowo do muzułmanów i chrześcijan, do mężczyzn i kobiet - cytują specjalni wysłannicy gazety w Kairze zdanie, które powtarzało się w czasie modlitw.
PAP, arb