Prezydent ponowił apel, aby proces zmiany władzy w Kairze "rozpoczął się od razu" i prowadził do "wolnych i uczciwie zorganizowanych wyborów". Prezydent podkreślił, że USA nie będą ingerować w ten proces, ale powiedział, że jego administracja "konsultuje się w Egipcie i w obrębie społeczności międzynarodowej, aby przekazać przesłanie, że udana i porządna transformacja musi być znacząca". - Negocjacje powinny obejmować szeroką reprezentację egipskiej opozycji. Transformacja musi być odpowiedzią na uzasadnione skargi tych, którzy pragną lepszej przyszłości - oświadczył Obama.
Słowa o "szerokiej reprezentacji opozycji" odczytuje w USA jako sygnał, że administracja Obamy pogodziła się z ewentualnym udziałem w przyszłych rządach Bractwa Muzułmańskiego, czyli fundamentalistów islamskich.
PAP, arb