Demonstrację przeciw wzrostowi bezrobocia, inflacji zorganizowała opozycyjna, nacjonalistyczna Serbska Partia Postępowa (SNS), kierowana przez Tomislava Nikolicia. Manifestacja miała charakter pokojowy. Zwolennicy SPS zdecydowali się na nią, ponieważ rząd w ciągu dwóch miesięcy nie przeprowadził wcześniejszych wyborów. Uczestnicy demonstracji niosą transparenty z hasłami ustąpienia prezydenta Borisa Tadicia. - Chcemy zmian, wyborów. Chcemy, aby nam się polepszyło. Jesteśmy za Unią Europejską i integracją z Europą, lecz chcemy do nich iść z dumą, a nie, jako ubodzy i bez Kosowa - mówił bezrobotny 40-letni technik Momcilo Zubić.
- Od dziesięciu lat Serbia żyje pod panowaniem skorumpowanego i niekompetentnego rządu - mówił w przemówieniu do tłumu demonstrantów przywódca SNS Tomislav Nikolić. "Złodzieje, złodzieje!" i "Chcemy zmiany, chcemy zmiany" - skandował tłum. - To ostatnie ostrzeżenie dla rządu. Nie chcemy robić tak, jak w Tunezji lub Egipcie - chcemy wcześniejszych wyborów! - oświadczył jeden z przywódców opozycji, Velimir Ilić.
Organizatorzy protestu zapowiedzieli, że jeśli rząd nie ogłosi przedterminowych wyborów, za dwa miesiące zwołają do Belgradu nową demonstrację. Wybory parlamentarne w Serbii powinny odbyć się w ustawowym terminie na wiosnę przyszłego roku.
Nikolić założył SNS w 2008 r., wcześniej kierował skrajnie nacjonalistyczną Serbską Partią Radykalną (SRS) pod nieobecność jej przewodniczącego, byłego wicepremiera Vojislava Szeszelja, sądzonego w Hadze za zbrodnie wojenne.PAP, arb