Korespondentowi brytyjskiego dziennika "Guardian" w Moskwie Luke'owi Hardingowi odmówiono w weekend prawa wjazdu do Rosji z powodu "naruszenia zasad pracy zagranicznego dziennikarza" - poinformował rosyjski MSZ. Podano równocześnie, że gdy dziennikarz ureguluje kwestie akredytacji, będzie mógł wrócić do Rosji.
Według rosyjskiego MSZ dziennikarz "dopuścił się on szeregu naruszeń zasad pracy zagranicznych korespondentów, zatwierdzonych przez rosyjskie władze w 1994 roku i dobrze znanych wszystkim dziennikarzom". Wyjaśniono, że Harding "zwrócił się do MSZ i uzyskał przedłużenie akredytacji w końcu listopada ubiegłego roku. Wyjechał z Moskwy do Londynu na dwa miesiące i nie odebrał wystawionej mu akredytacji przez departament informacji i prasy Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej". "Jeśli pan Harding chce dalej pracować w Rosji w czasie ważności swej wizy, powinien uregulować kwestie związane z akredytacją. W przypadku dostosowania się do reguł obowiązujących wszystkich korespondentów zagranicznych, nie będzie żadnych problemów z powrotem pana Hardinga do Rosji" - czytamy na stronie internetowej rosyjskiego MSZ.
Amerykański dziennik "New York Times" sugeruje, że Hardinga wydalono za jego zaangażowanie w ostatnich miesiącach w publikowanie przez "Guardiana" najnowszych materiałów demaskatorskiego portalu internetowego WikiLeaks. Chodzi o poufne depesze dyplomacji amerykańskiej, w tym o Rosji, jej władzach i głównych figurach polityki i biznesu. Według "NYT", Harding relacjonował, że w depeszach Rosja jest opisana jako "skorumpowana, autokratyczna kleptokracja skoncentrowana wokół Władimira Putina" i jako "państwo mafijne".
PAP, arb