- Oczywiście, przeszkadza to nam - podkreślał cytowany w środę przez media w Czechach reprezentant lewicowej Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CzSSD) Jan Latka. Poseł Marek Benda z Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) - największego ugrupowania centroprawicowej koalicji rządzącej - zakładał, jak sam przyznał, że straci około 10-12 proc. swych miesięcznych przychodów. W rzeczywistości dostanie o ok. 20 proc. mniej.
Przyczyn tak dużej obniżki diet poselskich w Czechach jest kilka. Po pierwsze, w grudniu parlament w ramach realizacji planu oszczędnościowego rządu Petra Neczasa zatwierdził pięcioprocentową obniżkę uposażeń posłów, senatorów, ministrów, sędziów i prokuratorów. O dalsze pięć procent posłowie obniżyli sobie dodatki określane na podstawie wysokości przyjmowanej diety. Ponadto na dodatki i nagrody nałożyli 15-proc. podatek. A ostatecznie ich dochody weszły w wyższy próg podatkowy, co każe im odprowadzać większe składki na ubezpieczenia zdrowotne i społeczne.
Czeski portal informacyjny tyden.cz dostał od anonimowego posła paski wypłat za grudzień 2010 i styczeń 2011. Choć jego grudniowe wynagrodzenie brutto wyniosło 96 tys. koron (15 500 zł), a styczniowe już 132 tys. CZK (21 300 zł), to po odjęciu wszystkich podatków i składek zostało mu 68 tysięcy koron (10 tys. zł). Miesiąc wcześniej "na rękę" dostawał 86 tysięcy koron (blisko 14 tys. zł).
Minister finansów Miroslav Kalousek dziwi się skargom swych kolegów z ław poselskich. - Ustawa została dokładnie omówiona, dokładnie wyjaśniona i jasno było powiedziane, że oprócz obniżenia uposażeń o pięć procent opodatkujemy dodatki i będziemy je uważać za dochód, tak samo jak dietę - powiedział.
zew, PAP