Zablokowali wejścia
Najliczniej protestowali prawnicy w Nantes, gdzie - według radia France Info - przeszło ulicami 2 tys. ludzi. W Paryżu demonstranci zajęli na pewien czas schody do Pałacu Sprawiedliwości, blokując wejście do sal rozpraw. Protest prawników rozpoczął się w ubiegłym tygodniu, po tym gdy prezydent napiętnował w przemówieniu "poważne niedomagania" w wymiarze sprawiedliwości i policji. "Błędem" nazwał wtedy wypuszczenie na wolność wielokrotnego recydywisty Tony'ego Meilhona, który jest głównym podejrzanym o porwanie i zamordowanie 18-letniej Laetitii w Pornic (zachodnia Francja). Odnalezienie zmasakrowanych zwłok młodej kobiety zbulwersowało przed kilkoma dniami cały kraj.
Wypowiedź szefa państwa wywołała oburzenie sędziów, którzy podkreślają, że Sarkozy nie po raz pierwszy ingeruje w ich pracę i podważa kompetencje władzy sądowniczej. Domagają się oni także zwiększenia nakładów finansowych na wymiar sprawiedliwości, twierdząc, że Francja znajduje się pod tym względem na szarym końcu Europy. Od wtorku w dużej części francuskich sądów odwołano - poza najpilniejszymi - wszystkie rozprawy. Strajk w sądownictwie potrwa co najmniej do czwartku wieczorem, ale może się jeszcze przedłużyć.
Nauczyciele też manifestowali
Prawnicy nie byli jedyną grupą społeczną, która masowo demonstrowała tego dnia na ulicach Francji. W kilkudziesięciu miastach manifestowali także nauczyciele na znak protestu przeciwko zapowiadanej na bieżący rok likwidacji 16 tysięcy etatów w szkolnictwie. Związkowcy tej branży podkreślają, że kolejny rok z rzędu zmniejsza się liczbę nauczycieli, podczas gdy liczba uczniów ma od września wzrosnąć o kilkadziesiąt tysięcy. W Paryżu manifestowało kilka tysięcy szkolnej kadry, w Tuluzie 1-2 tys.
zew, PAP