Dokąd zmierza Egipt?

Dokąd zmierza Egipt?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Odejście prezydenta Hosniego Mubaraka zakończyło okres stabilizacji i względnej pewności co do kierunków egipskiej polityki. Dziś wszyscy zadają sobie pytanie - kto sięgnie po władzę, która leży dziś na ulicach Kairu.
Hosni Mubarak u sterów władzy gwarantował to, że egipska polityka zagraniczna i wewnętrzna były możliwe do przewidzenia. Egipt utrzymywał bardzo bliskie relacje ze Stanami Zjednoczonymi i wykonywał przyjazne gesty w stosunku do Izraela. A jak będzie zachowywał się Nowy Egipt? Nie ma pewności czy liczący sobie 78 milionów mieszkańców Egipt, posiadający niemal półmilionowe i całkiem dobrze wyposażone wojsko, nie dokona zwrotu o 180 stopni.

Jedną z najważniejszych niewiadomych jest to jak w nowej sytuacji zachowają się egipskie siły zbrojne. Fakt, że wojsko nie poparło zdecydowanie Mubaraka, przyczynił się do upadku egipskiego prezydenta. Podczas protestów na placu Tahrir i w innych miejscach siły zbrojne zachowywały się biernie, a generałowie działali zakulisowo. Teraz nie muszą już się jednak ukrywać – wszak Mubarak przekazał władzę Radzie Wojskowej w związku z czym generałowie mogą aktywniej włączyć się w politykę państwa. A warto zauważyć, że wprowadzenie demokracji w Egipcie może być odbierane przez armię jako zagrożenie dla wojska – bowiem w demokratycznym Egipcie niewątpliwie doszłoby do redukcji kosztownych sił zbrojnych. Mniejsze etatów i mniej pieniędzy - to niewątpliwie poważny powód do obaw dla generałów i ich podopiecznych.

Równie niebezpieczne dla armii byłoby dojście do władzy islamistów z Bractwa Muzułmańskiego - zbliżenie z Iranem i Hamasem doprowadzi do niemal automatycznego zerwania współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. A Waszyngton jest dziś głównym „sponsorem" egipskiego wojska. Amerykanie zainwestowali w egipskie siły zbrojne przeszło 30 miliardów dolarów. Wniosek? Dziś w Egipcie bardzo prawdopodobny jest scenariusz, w którym generałowie na dłużej postanowią pozostać u władzy. Tym bardziej, że dziś to oni kontroluję sytuację, a przecież wiadomo, że raz zdobytej władzy …

Wiele zależy od osoby Mohameda Tantawiego, egipskiego ministra obrony narodowej, który jest przeciwnikiem demokratyzacji i reform. Jest mało prawdopodobne, by mając duże wpływy w armii patrzył biernie na rozwój sytuacji - raczej przejmie władzę, albo będzie kierował sytuacją tak, by nowi przywódcy byli marionetkami, sterowanymi przez armię, tak jak ma to miejsce w Algierii i Pakistanie.

Niepewność co do przyszłości Egiptu potęguje strach. To uczucie zdaje się dominować w Waszyngtonie, Jerozolimie oraz europejskich stolicach, co z kolei zwiększa prawdopodobieństwo potajemnego wsparcia dla egipskich oficerów oraz innych regionalnych reżimów. Zwłaszcza dla USA i Izraela „wojskowy" Egipt byłby bezpieczniejszym partnerem niż nieprzewidywalny Egipt demokratyczny.