Szef dyplomacji rosyjskiej Siergiej Ławrow, który przebywał we wtorek z wizytą w Londynie, uznał za "kontrproduktywne" zachęcanie przez Zachód państw bliskowschodnich do przeprowadzenia rewolucji na wzór tych, do których doszło ostatnio w Egipcie i Tunezji.
- Jesteśmy przekonani, że apele o rewolucje przynoszą efekty odwrotne od zamierzonych. Mieliśmy swego czasu w Rosji więcej niż jedną rewolucję i uważamy, że nie powinniśmy innym ich narzucać. Myślę, że powinniśmy zachęcać wszystkie strony w tych krajach, w których wrze, aby znalazły płaszczyznę porozumienia - powiedział Ławrow na wspólnej konferencji prasowej z brytyjskim ministrem spraw zagranicznych Williamem Hague'em.
Opinia ta - jak pisze AFP - wyraźnie skierowana jest do sekretarz stanu USA Hillary Clinton, która zaapelowała w poniedziałek do Iranu, aby poszedł w ślady Egiptu i "otworzył" swój system polityczny. Ze swej strony Hague potępił "haniebną hipokryzję" reżimu irańskiego, który z jednej strony "bronił prawa do demonstrowania w Egipcie", z drugiej zaś zabrania wszelkich zgromadzeń w swoim kraju.
W ciągu miesiąca, od połowy stycznia do połowy lutego, dwaj prezydenci - Tunezji i Egiptu: Ben Ali i Hosni Mubarak - zostali pod presją protestów ulicznych zmuszeni do oddania władzy. Do demonstracji doszło też w Jemenie, Iranie i Bahrajnie.pap, ps