- Przesłuchaliśmy cztery osoby, ale łącznie odbyło się sześć przesłuchań. Wynikało to z potrzeby zadania przez nas dodatkowych pytań, na co strona rosyjska wyraziła zgodę. Pytania te zostały przez nas zadane - relacjonował przebieg pobytu w Moskwie ppłk Kopczyk. Kopczyk nie chciał podać żadnych szczegółów. Potwierdził jedynie to, co ujawniła strona rosyjska - że pytania polskich prokuratorów dotyczyły kwalifikacji kontrolerów lotów, przygotowania lotniska do przyjęcia polskiego samolotu i decyzji podjętych przez grupę kierowania lotami. - Jest to naturalne, że takie pytania zadaje się osobom, które w danym dniu wykonywały taką funkcję na lotnisku. Szczegółów pytań i odpowiedzi podać nie mogę, bo stanowi to tajemnicę śledztwa - oświadczył prokurator. Kopczyk przekazał tylko, że "jedna z przesłuchanych osób nie była osobą z grupy kierowania lotami". - Jednak nie podam ani jej danych, ani okoliczności, w związku z którymi ją przesłuchiwaliśmy - oznajmił. Prokurator nie chciał potwierdzić, czy osobą tą był pułkownik Nikołaj Krasnokutski.
Kopczyk potwierdził natomiast, że polscy prokuratorzy uczestniczyli w Komitecie Śledczym Federacji Rosyjskiej w otwarciu sejfu, w którym przechowywane są oryginały nagrań z czarnych skrzynek z rozbitego Tu-154M, i w kopiowaniu ich zawartości. Informację taką przekazał wcześniej Komitet Śledczy FR. - Uczestniczyliśmy w takiej czynności. Na naszą prośbę została jeszcze raz wykonana kopia. Został z tego sporządzony protokół, który jeszcze w tym tygodniu zostanie przesłany do naszej prokuratury" - powiedział. Kopczyk przypomniał, że "są to nośniki, które zostały zabezpieczone w trakcie pobytu naczelnego prokuratora wojskowego, generała Krzysztofa Parulskiego w sierpniu ubiegłego roku". - Uczestniczyliśmy w otwarciu. Sprawdziliśmy, czy pieczęcie - w tym ta pana generała Parulskiego - nie są naruszone, a także czy pakiet, w którym się znajdowały, też nie był naruszony. Nie były - oznajmił, zaznaczając, że po wykonaniu kopii na nośniki znów zostały nałożone pieczęcie polskich prokuratorów. Przypomniał również, że "czarne skrzynki są dowodem rzeczowym pozostającym w dyspozycji Komitetu Śledczego FR". - Nasz pobyt oceniam pozytywnie. Wszystko, co zostało zaplanowane we wniosku o pomoc prawną, wykonaliśmy - podkreślił prokurator.
Kopczyk i Sej pracowali w Moskwie od 2 lutego. Celem ich misji było zapoznanie się ze zgromadzonym w toku rosyjskiego dochodzenia materiałem dowodowym oraz udział w przesłuchaniach świadków. Podczas pobytu w Moskwie polscy prokuratorzy odmawiali podawania jakichkolwiek szczegółów prowadzonych czynności. Mówili tylko, że są zadowoleni ze współpracy ze śledczymi z Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, a także, iż mieli możliwość zadawania pytań świadkom. - Mieliśmy możliwość zadawania pytań, a świadkowie odpowiadali na zadawane pytania. Nie było najmniejszych problemów, jeśli chodzi o odpowiedzi świadków - mówił ppłk Kopczyk. Wiadomo, że strona polska przygotowała listę kilkudziesięciu pytań do świadków. Wiadomo też, że wśród przesłuchiwanych byli kierownik lotów i kierownik strefy lądowania z lotniska w Smoleńsku, podpułkownik Paweł Plusnin i major Wiktor Ryżenko.
PAP, arb