Ktokolwiek siedzi w bunkrze, powinien w nim pozostać - tak premier Izraela Benjamin Netanjahu odpowiedział na groźby przywódcy Hezbollahu szejka Hasana Nasrallaha. - Nikt nie powinien wątpić w siłę Izraela - dodał Netanjahu, przemawiając w Jerozolimie na konferencji przewodniczących najważniejszych organizacji żydowskich.
Wcześniej Nasrallah mówił, że jest gotów do kolejnej wojny z Izraelem, który w obliczu zmian w regionie nie jest już tak pewny swojej siły, jak dotychczas. - Izraelczycy się boją - stwierdził lider radykalnego szyickiego ugrupowania, jakim jest libański Hezbollah. Zagroził, że pomści ono śmierć jednego ze swych dowódców Imada Mugnii przed kilku laty. - Ta decyzja się urzeczywistni w sprzyjającym momencie i wobec odpowiedniego celu. Mówię syjonistycznym przywódcom i generałom, by niezależnie od miejsca na świecie, gdzie przebywają, w każdym momencie strzegli swoich głów, gdyż krew Imada Mugnii nie została przelana na darmo - oświadczył Nasrallah. Zdaniem lidera Hezbollahu głównym problemem Bliskiego Wschodu jest "istnienie Izraela, który zabijał, konfiskował ziemię i wypędzał ludzi - z pomocą Zachodu".
PAP, arb