Po kilkunastu minutach Tymoszenko podała na Twitterze, że atakujący jej siedzibę funkcjonariusze niespodziewanie się wycofali. "Pierwszy atak został odbity. Zadziałała fala informacyjna. (Funkcjonariusze SBU) dostali telefon i uciekli. SBU jeszcze nigdy tak szybko nie dementowała doniesień o swoich działaniach" - czytamy we wpisie. Centrum prasowe SBU podało w tym samym czasie, że żadnego ataku nie było. "Te oświadczenia nie odpowiadają rzeczywistości" - poinformowano. - SBU może zaprzeczać, ale my mamy świadków i to nie jednego człowieka, lecz 20 osób, które widziały legitymacje (funkcjonariuszy) SBU - oświadczył dziennikarzom deputowany BJuT, Andrij Szkil.
Ukraińska opozycja oraz przedstawiciele instytucji międzynarodowych, w tym UE, krytykują w ostatnim czasie władze w Kijowie za odchodzenie od demokratycznych standardów. Zaniepokojenie stanem demokracji na Ukrainie wyrazili m.in. przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, OBWE i amerykańska organizacja pozarządowa Freedom House.
Krytyka pod adresem Kijowa wywołana jest m.in. śledztwami prokuratury wobec Tymoszenko, oraz aresztowaniami jej współpracowników, w tym byłego ministra spraw wewnętrznych, Jurija Łucenki.
pap, ps