Dwóch manifestantów zginęło, a 27 zostało rannych w ataku na zgromadzenie antyrządowe w mieście Taizz. W tysiące osób, które już siódmy dzień z rzędu koczują na skrzyżowaniu nazwanym Placem Wolności, rzucono granat. - Widzieliśmy, jak samochód urzędowy podjechał i rzucono granat, a potem jadące wozem osoby wystrzeliły w powietrze - powiedział agencji AFP naoczny świadek.
W Taizzie odbywały się w piątek demonstracje z udziałem zarówno przeciwników, jak i zwolenników prezydenta Alego Abd Allaha Salaha, rządzącego Jemenem od 32 lat. Świadkowie mówią, że na ulice wyszło co najmniej 10 tysięcy lojalistów Salaha. Z kolei tysiące przeciwników prezydenta zebrały się na placu Hurrija (Wolności), który stał się ośrodkiem protestów, na wzór kairskiego placu Tahrir.
Saleh, skonfrontowany z falą protestów, obiecał, że odejdzie, gdy w 2013 roku skończy się jego kadencja prezydencka, i że nie będzie próbował przekazać władzy synowi. Koalicja partii opozycyjnych zgodziła się rozmawiać z prezydentem, ale wciąż dochodzi do spontanicznych protestów, organizowanych m.in. przez studentów, korzystających w tym celu z telefonów komórkowych i Facebooka.
zew, PAP