O prezydenturę ubiega się osiem osób, w tym liczący na czwartą już kadencję dotychczasowy szef państwa Yoweri Museveni. Wyniki najnowszych sondaży wskazywały, że reelekcja rządzącego od 1986 roku prezydenta jest praktycznie pewna. Spośród kontrkandydatów największe szanse miał były osobisty lekarz Museweniego Kizza Besigye. Ostrzegł on przed zamieszkami, jeśli - stronnicza jego zdaniem - główna komisja wyborcza ogłosi zwycięstwo Museweniego.
W wielu lokalach głosowanie rozpoczęło się z opóźnieniem. Donoszono także o nieprawidłowościach; jeden z kandydatów nie znalazł swego nazwiska w spisie wyborców. Także inni wyborcy skarżyli się, że nie mogli zagłosować, choć się zarejestrowali.
Występując przed kilkoma dniami w państwowej telewizji, Museveni robił wrażenie pewnego zwycięstwa i ostrzegł opozycję, by nie organizowała protestów. - Jeśli pojawi się chaos, sięgnę po armię - zapowiedział. Przedstawiciele opozycji powątpiewali, by wybory mogły być uczciwe.
Museveni uczestniczył w 1979 roku w obaleniu ugandyjskiego wojskowego dyktatora Idi Amina, ale potem przyłączył się do spiskowców, który w sześć lat później wypędzili z kraju cywilnego prezydenta Miltona Obote. Na początku 1986 roku Museveni ogłosił się prezydentem, ale wybory na ten urząd rozpisał po raz pierwszy dopiero w 1996 roku. Ponieważ ugandyjska konstytucja dopuszczała wcześniej najwyżej dwie kadencje głowy państwa, Museveni dokonał nowelizacji znoszącej to zastrzeżenie.
zew, PAP