Bahrajńskie wojsko użyło w piątek ostrej amunicji, by rozpędzić antyrządowe protesty w pobliżu Placu Perłowego w Manamie. Co najmniej jedna osoba zginęła - podały źródła medyczne. Według szyickiej opozycji 95 osób zostało rannych, w tym "trzy są w stanie śmierci klinicznej". Król Hamad ibn Isa al-Chalifa natychmiast powierzył swemu synowi, następcy tronu, zadanie "dialogu z wszystkimi bez wyjątku partiami", obiecując "uczciwą" współpracę.
Główne szyickie ugrupowanie opozycyjne Bahrajnu Al-Wifak odrzuciło jednak ofertę dialogu. - Uważamy, że nie ma poważnej woli dialogu, bo na ulicach jest wojsko - oświadczył Ibrahim Mattar, który wraz z 18 innymi posłami Al-Wifaku zrezygnował z funkcji posła w czwartek.
Szyicka większość w Bahrajnie, stanowiąca ok. 70 proc. ludności, uskarża się, że jest dyskryminowana przez rządzącą dynastię sunnicką. Bahrajn, w którym stacjonuje amerykańska V Flota, uważany jest przez swoich sojuszników - Arabię Saudyjską i USA - za zaporę przed wpływami szyickiego Iranu w regionie.
zew, PAP