Policja bahrajńska rozpędziła gazem łzawiącym manifestantów, którzy zaczęli się gromadzić na Placu Perłowym w Manamie. Wcześniej następca tronu zlecił armii wycofanie się z ulic miast Bahrajnu.
Policja zatrzymała co najmniej trzech demonstrantów i zablokowała dostęp do placu. Następca tronu Salman ibn Hamad Al-Chalifa wydał w sobotę rozkaz, by armia wycofała się z ulic kraju, i zapowiedział, że porządku w stolicy będzie odtąd strzegła policja. Wycofanie wojska było warunkiem podjęcia dialogu z władzami przez opozycję. Jak tylko armia zaczęła się wycofywać z placu, na Facebooku pojawiły się wezwania do nowego marszu w tym kierunku. Interweniowała policja.
Bahrajńskie wojsko użyło ostrej amunicji, by rozpędzić w piątek antyrządowe protesty w pobliżu Placu Perłowego. Co najmniej jedna osoba zginęła - podały źródła medyczne. Według szyickiej opozycji 95 osób zostało rannych, w tym "trzy są w stanie śmierci klinicznej". Tymczasem główny związek zawodowy kraju wezwał do strajku w niedzielę. - Związek zawodowy Gulf Air powiedział swoim członkom, że Powszechny Związek Pracowników Bahrajnu wezwał do strajku od 20 lutego - powiedział jeden z pracowników linii lotniczych Gulf Air.
zew, PAP