Oskarżenia pod adresem NATO zamiast odpowiedzi na zarzuty o zbrodnie, tak swoje wystąpienie przed trybunałem w Hadze zaczął b. prezydent Jugosławii Slobodan Miloszević.
Od ostrej krytyki NATO rozpoczął swe wystąpienie, w którym miał odpowiadać na zarzuty prokuratorów, były prezydent Jugosławii. Sposób przedstawiania przez Zachód konfliktu kosowskiego i walk sił serbskich z albańskimi separatystami (1997-99) nazwał "oceanem kłamstw".
Miał on według Miloszevicia, doprowadzić do eskalacji konfliktu i wojny NATO z Jugosławią.
Natomiast obronę Jugosławii i jej dominującej republiki - Serbii przed "agresją" NATO (marzec-czerwiec 1999) ocenił jako akt heroizmu.
Zdecydowanie zaprzeczył przy tym, jakoby kiedykolwiek wydał rozkaz wysiedlania ludności albańskiej z Kosowa. "To niewiarygodne i przerażające kłamstwo ze strony prokurator (Carli Del Ponte)" - mówił. Ponad połowa spośród 1,6 mln kosowskich Albańczyków miała - jego zdaniem - uciekać przed atakami ze strony kosowskiej partyzantki UCK i bombardowaniami NATO.
Na dowód, że akcja Sojuszu była "złamaniem prawa międzynarodowego, które doprowadziło do zabicia wielu niewinnych cywili", pokazał kasetę wideo zmontowaną z nagrań serbskiej i niemieckiej telewizji. Film - jak wynikało z nagranego na taśmie komentarza - pokazuje Serbów, ofiary masakr popełnionych przez Albańczyków i straty spowodowane bombardowaniami z 1999 roku. "Zachodnia interwencja w Kosowie była zbudowana na kłamstwach. Fakty postawiono do góry nogami" - dowodzi głos komentatora.
Na dowód słuszności swoich słów Miloszević zapowiedział, że powoła na świadka francuskiego prezydenta Jacquesa Chiraca. Jego zeznania pozwolą ukazać konflikt Jugosławii z NATO (marzec-czerwiec 1999) jako agresję Sojuszu na jego kraj, uważa oskarżony. "Słyszałem w telewizji, jak mówił, że bronił (przed bombardowaniami) mostów Belgradu, jednak i tak najważniejsze zostały zbombardowane i zniszczone. To pokazuje, że to szefowie państw decydowali (o celach bombardowań). Gdy tu przybędzie, a jak państwu wiadomo, mam prawo powoływać świadków, zapytam go, dlaczego nie złożył weta w sprawie zniszczenia małej górniczej miejscowości i innych celów", oznajmił.
W środę, kiedy po raz pierwszy Miloszeviciowi udzielono głosu, zamiast przystąpić do formalnej odpowiedzi na oskarżenia, zakwestionował on legalność trybunału i przetrzymywania go w areszcie. "Podważam legalność tego trybunału, gdyż nie został powołany zgodnie z prawem. Ten trybunał nie ma kompetencji, by sądzić" - oznajmił kolejny raz oskarżony. Miloszević, prawnik z wykształcenia, zdecydował bronić się sam.
Były prezydent Jugosławii jest oskarżony o zbrodnie przeciw ludzkości popełnione w Chorwacji (1991-92) i w Kosowie (1999 r.) oraz o ludobójstwo w czasie wojny w Bośni (1992-94). Prokuratura musi wykazać, że za tymi zbrodniami stał Miloszević, tzn. wiedział o nich i je akceptował.
Proces, który potrwa co najmniej dwa lata, jest największą tego typu rozprawą w Europie od czasu procesu norymberskiego po II wojnie światowej, przy czym po raz pierwszy przed międzynarodowym trybunałem staje przywódca państwowy.
em, pap
Czytaj też: Sąd nad zbrodniarzem
Miał on według Miloszevicia, doprowadzić do eskalacji konfliktu i wojny NATO z Jugosławią.
Natomiast obronę Jugosławii i jej dominującej republiki - Serbii przed "agresją" NATO (marzec-czerwiec 1999) ocenił jako akt heroizmu.
Zdecydowanie zaprzeczył przy tym, jakoby kiedykolwiek wydał rozkaz wysiedlania ludności albańskiej z Kosowa. "To niewiarygodne i przerażające kłamstwo ze strony prokurator (Carli Del Ponte)" - mówił. Ponad połowa spośród 1,6 mln kosowskich Albańczyków miała - jego zdaniem - uciekać przed atakami ze strony kosowskiej partyzantki UCK i bombardowaniami NATO.
Na dowód, że akcja Sojuszu była "złamaniem prawa międzynarodowego, które doprowadziło do zabicia wielu niewinnych cywili", pokazał kasetę wideo zmontowaną z nagrań serbskiej i niemieckiej telewizji. Film - jak wynikało z nagranego na taśmie komentarza - pokazuje Serbów, ofiary masakr popełnionych przez Albańczyków i straty spowodowane bombardowaniami z 1999 roku. "Zachodnia interwencja w Kosowie była zbudowana na kłamstwach. Fakty postawiono do góry nogami" - dowodzi głos komentatora.
Na dowód słuszności swoich słów Miloszević zapowiedział, że powoła na świadka francuskiego prezydenta Jacquesa Chiraca. Jego zeznania pozwolą ukazać konflikt Jugosławii z NATO (marzec-czerwiec 1999) jako agresję Sojuszu na jego kraj, uważa oskarżony. "Słyszałem w telewizji, jak mówił, że bronił (przed bombardowaniami) mostów Belgradu, jednak i tak najważniejsze zostały zbombardowane i zniszczone. To pokazuje, że to szefowie państw decydowali (o celach bombardowań). Gdy tu przybędzie, a jak państwu wiadomo, mam prawo powoływać świadków, zapytam go, dlaczego nie złożył weta w sprawie zniszczenia małej górniczej miejscowości i innych celów", oznajmił.
W środę, kiedy po raz pierwszy Miloszeviciowi udzielono głosu, zamiast przystąpić do formalnej odpowiedzi na oskarżenia, zakwestionował on legalność trybunału i przetrzymywania go w areszcie. "Podważam legalność tego trybunału, gdyż nie został powołany zgodnie z prawem. Ten trybunał nie ma kompetencji, by sądzić" - oznajmił kolejny raz oskarżony. Miloszević, prawnik z wykształcenia, zdecydował bronić się sam.
Były prezydent Jugosławii jest oskarżony o zbrodnie przeciw ludzkości popełnione w Chorwacji (1991-92) i w Kosowie (1999 r.) oraz o ludobójstwo w czasie wojny w Bośni (1992-94). Prokuratura musi wykazać, że za tymi zbrodniami stał Miloszević, tzn. wiedział o nich i je akceptował.
Proces, który potrwa co najmniej dwa lata, jest największą tego typu rozprawą w Europie od czasu procesu norymberskiego po II wojnie światowej, przy czym po raz pierwszy przed międzynarodowym trybunałem staje przywódca państwowy.
em, pap
Czytaj też: Sąd nad zbrodniarzem