W nocy z niedzieli na poniedziałek na placu uniwersyteckim w Sanie, nazywanym placem Tahrir - od głównego centrum protestów w stolicy Egiptu - zaczęli pojawiać się manifestujący, wśród których są studenci oraz deputowani opozycji i wojskowi. "Naród chce upadku reżimu", "Naród chce zmian" - głoszą transparenty. Do ruchu kontestacji władzy prezydenta Salaha postanowiła przyłączyć się opozycja parlamentarna. Wcześniej antyrządowe manifestacje organizowane były głównie przez studentów.
W poprzednich dniach zwolennicy prezydenta Salaha, uzbrojeni w pałki, kamienie i noże, atakowali antyrządowych protestujących. Niedziela była pierwszym dniem, w którym dzięki interwencji policji w jemeńskiej stolicy nie doszło do podobnych ataków. Tymczasem na południu kraju w Adenie jeden z protestujących został zastrzelony przez przedstawicieli sił bezpieczeństwa, a cztery inne osoby zostały ranne. Według świadków, siły bezpieczeństwa ostrzelały manifestujących, którzy palili opony.
PAP, arb