Zaatakowała ona Zielonych, którzy przez ponad dwa lata tworzyli z chadekami koalicję rządzącą w Hamburgu, uważaną za test dla przyszłej współpracy tych dwóch partii na szczeblu landów, a nawet federacji. W listopadzie zeszłego roku koalicja się rozpadła, dlatego konieczne były przedterminowe wybory. - W minionych dniach Zieloni znów pokazali, że są zawsze przeciwko wszystkiemu. Zostawili koalicję w Hamburgu na lodzie - powiedziała Merkel. - To nie ułatwia współpracy z Zielonymi na szczeblu krajów związkowych - dodała.
Utrata przez chadeków władzy w Hamburgu wpłynie na osłabienie pozycji chadecko-liberalnego rządu Merkel w drugiej izbie niemieckiego parlamentu, Bundesracie, gdzie zasiadają przedstawiciele rządów niemieckich landów. Już w maju zeszłego roku, po wyborach w Nadrenii Północnej-Westfalii, niemiecka koalicja rządząca straciła większość w tej izbie parlamentu. Landy rządzone przez opozycję mogą blokować istotne ustawy, tak jak stało się ostatnio w przypadku forsowanej przez rząd reformy systemu zasiłków dla bezrobotnych Hartz-IV.
Obecnie koalicja rządząca ma 31 z 69 głosów w Bundesracie. W nadchodzących miesiącach rząd Merkel może jednak poprawić bądź jeszcze bardziej osłabić swą pozycję, bo do urn pójdą mieszkańcy kolejnych sześciu landów Niemiec. 20 marca głosować będą wyborcy w Saksonii-Anhalt, 27 marca - w Badenii-Wirtembergii i Nadrenii-Palatynacie. 22 maja odbędą się wybory w Bremie, 4 września w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, a 18 września - w Berlinie.
Kluczowe dla niemieckiej koalicji będą wybory w Badenii-Wirtembergii, gdzie kampanię zdominował konflikt o budowę nowego dworca w Stuttgarcie. Od lata zeszłego roku tysiące mieszkańców miasta regularnie protestuje przeciwko tej inwestycji. Sondaże wskazują, że chadecy i liberałowie mogą stracić władzę w Badenii, co poważnie utrudni sytuację rządu Merkel.
W 2005 roku ówczesny socjaldemokratyczny kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder doprowadził do przyśpieszonych wyborów, po tym jak SPD przegrała wybory w kilku w landach.
pap, ps