Dziesiątki rozkładających się zwłok, prawdopodobnie przeznaczonych do spopielenia, odnaleziono niedaleko krematorium w miasteczku Noble w stanie Georgia.
Dotąd w lesie otaczającym krematorium odnaleziono około 80 ciał. Zdaniem mediów, liczba ta może wzrosnąć do kilkuset. Część - wg dziennika "Atlanta Journal-Constitution" - pochodzi nawet sprzed dwudziestu lat.
"Niektóre ze zwłok są tam zaledwie od kilku dni, nadal okryte pogrzebowymi ubraniami. Inną leżą od tak dawna, że zdążyły się zmumifikować" - pisze "Journal-Costitution".
Część zwłok znajdowała się w przegniłych trumnach. Inne noszą ślady ognia.
Media podały, że przeciwko szefowi krematorium, 28-letniemu Ray'owi Brentowi Marshowi, wszczęto śledztwo i został on aresztowany. Wyrzucenie ciał do lasu miał tłumaczyć awarią pieca krematoryjnego. Na wolności pozostają rodzice Marsha, którzy są właścicielami zakładu.
Wg doniesień prasowych instalacje w krematorium wiele lat temu uległy awarii, a właściciele zakładu nie zdecydowali się na ich naprawę ze względu na wysoki koszt.
Od tego czasu rodziny zmarłych, których zwłoki miały być skremowane, dostawali zamiast prochów bliskich mieszaninę spalonego drewna i innych nieczystości.
Skandal wybuchł w piątek, gdy spacerujący z psem mieszkaniec okolicy natknął się w lesie na ludzką czaszkę. Wezwane władze dokonały reszty makabrycznego odkrycia.
"Były tam zwłoki poukładane w stosy jak zwykłe kłody drewna, po prostu porzucone" - powiedział dziennikowi "New York Times" Vernon Keenan ze służb śledczych stanu Georgia. Inne znajdowały się w szopach na narzędzia gospodarcze.
Władze zainstalowały w pobliżu krematorium tymczasową kostnicę, do której zaczęto przenosić zwłoki. Rodziny niedawno zmarłych będą tam mogły próbować identyfikować ciała bliskich. Specjaliści ostrzegają, że ze względu na stan zachowania zwłok w wielu przypadkach może to być niemożliwe.
nat, pap
"Niektóre ze zwłok są tam zaledwie od kilku dni, nadal okryte pogrzebowymi ubraniami. Inną leżą od tak dawna, że zdążyły się zmumifikować" - pisze "Journal-Costitution".
Część zwłok znajdowała się w przegniłych trumnach. Inne noszą ślady ognia.
Media podały, że przeciwko szefowi krematorium, 28-letniemu Ray'owi Brentowi Marshowi, wszczęto śledztwo i został on aresztowany. Wyrzucenie ciał do lasu miał tłumaczyć awarią pieca krematoryjnego. Na wolności pozostają rodzice Marsha, którzy są właścicielami zakładu.
Wg doniesień prasowych instalacje w krematorium wiele lat temu uległy awarii, a właściciele zakładu nie zdecydowali się na ich naprawę ze względu na wysoki koszt.
Od tego czasu rodziny zmarłych, których zwłoki miały być skremowane, dostawali zamiast prochów bliskich mieszaninę spalonego drewna i innych nieczystości.
Skandal wybuchł w piątek, gdy spacerujący z psem mieszkaniec okolicy natknął się w lesie na ludzką czaszkę. Wezwane władze dokonały reszty makabrycznego odkrycia.
"Były tam zwłoki poukładane w stosy jak zwykłe kłody drewna, po prostu porzucone" - powiedział dziennikowi "New York Times" Vernon Keenan ze służb śledczych stanu Georgia. Inne znajdowały się w szopach na narzędzia gospodarcze.
Władze zainstalowały w pobliżu krematorium tymczasową kostnicę, do której zaczęto przenosić zwłoki. Rodziny niedawno zmarłych będą tam mogły próbować identyfikować ciała bliskich. Specjaliści ostrzegają, że ze względu na stan zachowania zwłok w wielu przypadkach może to być niemożliwe.
nat, pap