Premier Key przyznał, że znalezienie ocalałych z trzęsienia ziemi w ruinach budynku Canterbury TV w Christchurch jest niemożliwe. Jednocześnie zapowiedział rozpoczęcie śledztwa, które wyjaśni, dlaczego budynek się zawalił, choć spełniał normy budowlane. - W budynku Canterbury TV po trzęsieniu ziemi wybuchł pożar. Niemożliwe, żeby ktoś tam przeżył - podkreślił Key. W budynku mieściła się szkoła językowa dla zagranicznych studentów.
Od 23 lutego w ruinach miasta ratownikom nie udało się odnaleźć nikogo żywego. Ratownicy przyznają, że szanse na to, że pod gruzami znajdują się jeszcze żywi są niewielkie. Według szacunków policji ostateczna liczba ofiar śmiertelnych może wynieść 240 osób.Obecnie około dwóch trzecich miasta ma już dostęp do bieżącej wody, a do ok. 85 proc. domów doprowadzono już prąd. Christchurch powoli wraca do życia - w słabiej dotkniętych dzielnicach miasta zaczynają działać sklepy, kawiarnie, a nawet kino, oraz w ograniczonym zakresie komunikacja miejska i usługi pocztowe.
PAP, arb