Niehumanitarność, a zarazem nieskuteczność takiego rozwiązania podkreślają obrońcy praw zwierząt, m.in. weterynarz Artiom Zwierew. Aby pies mógł być przetransportowany do miejsca, w którym przebywają inne psy, musi on przebyć miesięczny okres kwarantanny - a na to miasto nie ma ani lokali, ani personelu. - Jeden chory pies stanowi zagrożenie dla wszystkich pozostałych - podkreślił weterynarz. - Jeśli dojdzie do wybuchu choroby, zwierzęta będą umierały powolną i bolesną śmiercią - dodał.
Zastępca burmistrza Moskwy Piotr Biriukow obiecał rewizję planowanych działań, jednak zdaniem obrońców praw zwierząt mogą to być puste słowa. Moskiewski ratusz wylicza, że w latach 2008-2009 wydał równowartość 45 mln dolarów na schroniska dla psów, sterylizacje itp. Krytycy zwracają jednak uwagę, że znaczna część tych pieniędzy przepadła w niewyjaśniony sposób. Sytuację pogarsza fakt, że w dziesięciomilionowej Moskwie działa zaledwie kilka prywatnych schronisk.
PAP, arb