Tymczasem publicysta "Financial Timesa" Gideon Rachman sądzi, że dla Libii będzie lepiej, jeśli wyzwoli się sama. Zwraca on uwagę na ścieranie się dwóch filozofii "nigdy więcej". Pierwsza z nich czerpie naukę z lekcji rwandyjskiej i srebrenickiej, gdy Zachód nie zdołał zapobiec masakrze ludności cywilnej na dużą skalę i sformułował doktrynę, w myśl której międzynarodowa społeczność ma obowiązek ochrony bezpieczeństwa i prawa do życia ludności cywilnej, a zatem ma prawo do zbrojnej interwencji. Druga filozofia "nigdy więcej" czerpie z doświadczeń zbrojnej interwencji w Iraku, która okazała się być źle przygotowana na sytuację po obaleniu Saddama Husajna, doprowadziła do umocnienia Iranu w regionie, czystek etnicznych, obniżenia poziomu życia irackiej ludności cywilnej, braku bezpieczeństwa i innych negatywnych skutków. Ten drugi aspekt filozofii "nigdy więcej" uważa Rachman za silniejszy od tego pierwszego i uznaje to za podejście słuszne. Według niego będzie dużo okazji, by pomóc Libii, gdy się sama wyzwoli. "Zbrojna interwencja międzynarodowa na dłuższą metę zaszkodziłaby jedynej, realnej szansie pokoju i stabilizacji w regionie, której źródłem jest nadzieja, iż przyszłość Bliskiego Wschodu zostanie określona przez zwykłych ludzi, a nie przez dyktatorów rodzimego chowu, lub zagraniczne rządy" - pisze publicysta.
Z kolei ekspert brytyjskiego ośrodka badawczego nad wojskowością i bezpieczeństwem (RUSI) Shashank Joshi powiedział telewizji Channel 4, że Kadafi zachował część arsenału broni chemicznej i nie zawaha się jej użyć, tym bardziej, że już teraz używa przeciwko uczestnikom powstania ciężkiej broni, w tym artylerii przeciwlotniczej.
PAP, arb