- Kłamstwem jest, że w areszcie KGB brakuje wolnych pokoi do spotkań więźniów z adwokatami – stwierdził Aleś Michalewicz, były kandydat na prezydenta Białorusi. Według niego, obrońcom zabrania się dostępu do klientów po to, by nie widzieli nieludzkich warunków, w jakich przebywają więźniowie.
Michalewicz wygłosił oświadczenie na temat warunków, w jakich był przetrzymywany. Polityk został aresztowany w grudniu razem z wieloma innymi opozycjonistami za „organizację masowych zamieszek w Mińsku". Następnie został wypuszczony z więzienia w zamian za obietnicę współpracy z KGB. – Z myślą o więzionych tam ludziach zdecydowałem się na ujawnienie prawdy – powiedział Michalewicz i nazwał swoje poprzednie miejsce pobytu „obozem koncentracyjnym w centrum Mińska”. Dodał, że jest świadomy, że przez swoje działania może zostać ponownie aresztowany.
Były kandydat na prezydenta przedstawił wykaz tortur, którym był poddawany po aresztowaniu: zapędzono go razem z innymi więźniami do zimnego karceru, gdzie słabsi fizycznie tracili przytomność; raz zamknięto go na 40 godzin w niewietrzonym pomieszczeniu, w którym pomalowano podłogę farbą acetonową.
Były kandydat na prezydenta przedstawił wykaz tortur, którym był poddawany po aresztowaniu: zapędzono go razem z innymi więźniami do zimnego karceru, gdzie słabsi fizycznie tracili przytomność; raz zamknięto go na 40 godzin w niewietrzonym pomieszczeniu, w którym pomalowano podłogę farbą acetonową.
Opozycjonista podkreślił, że nie czuje się dobrze na wolności, gdy jego koledzy, którzy pozostali w więzieniu „codziennie przeżywają koszmar".
mb, „Rzeczpospolita"